23. Nasz Obrońca

   „I wstąpił do nieba, siedzi po prawicy Ojca. I powtórnie przyjdzie w chwale, sądzić żywych i umarłych, a królestwu Jego nie będzie końca”. Po zmartwychwstaniu Jezus przez czterdzieści dni ukazywał się uczniom i dawał im wskazówki, co do misji, która ich czekała – zaniesienia ewangelii, czyli Dobrej Nowiny o zbawieniu w Jezusie, całemu światu. Po upływie tych czterdziestu dni uniósł się do nieba na oczach tych, których wybrał apostołami (apostoł znaczy po grecku „posłany”). Od razu rodzi się pytanie czy Jezus musiał wstępować do nieba? Czy nie mógł zostać ze swoim Kościołem i wspomóc go w głoszeniu ewangelii? Czyżby ziemia mu się sprzykrzyła?

 

   Przez swoje wniebowstąpienie Jezus realizuje dwa cele, które widoczne są właśnie w tym fragmencie wyznania wiary. Po pierwsze poprzez wstąpienie do nieba nasz Pan zasiada po prawicy Ojca. Co to znaczy? W języku biblijnym siedzieć po czyjejś prawicy oznacza być z tym kimś w bliskiej relacji, dzielić z nim swoją codzienność. Posadzenie kogoś po swojej prawicy oznacza uznanie tego kogoś za sobie równego. Ojcowie Kościoła, kiedy komentują wniebowstąpienie, podkreślają, że Syn Boży był przed wcieleniem równy swemu Ojcu w swej Boskiej naturze, a przez wniebowstąpienie wywyższył także ludzką naturę, którą przyjął we wcieleniu. Bo nie można nam zapomnieć, że Jezus wstąpił do nieba ze swoim ciałem! Ciałem, które zmartwychwstało i choć było przez to zmartwychwstanie przemienione, to nie utraciło nic z ludzkiego ciała. Jezus w ten sposób odwraca skutki upadku Adama. Pamiętamy, że po stworzeniu pierwszy człowiek żył w raju, czyli w miejscu, gdzie mieszka Bóg, inaczej nazywamy to miejsce niebem. Zamiarem Boga przy stworzeniu było to, aby człowiek mieszkał z nim w niebie. Jednak człowiek zbuntował się przeciwko Bogu i przez swój bunt opuścił niebo. Bóg jednak obmyślił plan, jak na nowo umożliwić ludzkości powrót do nieba. Sam postanowił stać się człowiekiem, aby w ten sposób przekonać ludzkość, jak bardzo zależy mu na szczęściu każdego z nas. Zatem przez swoje wniebowstąpienie Jezus jako pierwszy na nowo wprowadza człowieczeństwo do nieba, wskazując nam drogę.

   Druga część tego fragmentu wyznania wiary mówi, że Jezus wstąpił do nieba, żeby jak przyjdzie czas, sądzić ludzi (żywych i umarłych). Jest to jednak szczególny sąd, w którym Bóg jest sędzią i obrońcą jednocześnie. W ewangelii Jana wielokrotnie Duch Święty, jedna z trzech Osób Bożych, jest nazywany Parakletem, co się tłumaczy m.in. jako „obrońca” (św. Hieronim w swym tłumaczeniu na język łaciński przełożył to słowo jako „advocatus). Zaś w swoim pierwszym liście Jan w ten sam sposób nazywa Jezusa, też mówi, że jest On naszym obrońcą. Możemy sobie wyobrazić taki sąd, na który trafiamy po swojej śmierci, gdzie oskarżycielem jest diabeł (jego imię oznacza „ten, który rzuca oskarżenie lub oszczerstwo”), sędzią zaś Bóg. Diabeł w swoim oskarżeniu przedstawia Bogu każdy nasz grzech i upadek, dowodząc, że karą za takie czyny musi być wieczne potępienie. Kiedy diabeł skończy nas oskarżać domagając się naszej ostatecznej śmierci, to wtedy przed Ojcem staje nasz obrońca, jest nim sam Jezus, Syn Boży i mówi: „Tak, ten człowiek popełnił wszystkie te czyny i zasłużył na śmierć. Jednak za wszystkie jego grzechy i upadki zapłaciłem ja, swoją własną krwią. Ja właśnie po to umarłem na krzyżu, aby on mógł żyć”.